Ile RPG'a w cRPG'u?

Przyszło nam żyć w dość ciekawych czasach i widzimy jak na naszych oczach zmienia się rynek gier wideo oraz jak ewoluują same gatunki gier. Właśnie ten rozwój najbardziej daje się we znaki fanom komputerowych (i konsolowych!) RPG. Za dzieciaka zagrywałem się w takie serie jak Icewind Dale, Baldur's Gate, Fallout, Neverwinter Nights czy Star Wars: Knights of the Old Republic, a później jeszcze w wiele, wiele innych. To jednak nie wszystko, gdyż nie jeden weekend był zżarty przez RPG'owe sesje ze znajomymi. Takie "papierowe", z kośćmi, MG i tak dalej... Dlatego też od kiedy pamiętam miałem dość jasno zdefiniowane czym jest RPG, również w swej odmianie z literką "c" na początku. 
To nadal jeden z najlepszych erpegów w które grałem!
Wraz z upływem czasu i coraz szybszym rozwojem branży gier okazało się że produkcje utrzymane w duchu tych wymienionych trochę wyżej są zbyt bardzo hardcorowe, mechaniki rozgrywki i statystyki są zbyt zawiłe, a rzut izometryczny jest mocno nieatrakcyjny dla nowych graczy. Zaczęły się eksperymenty. Zanim przejdę do bardziej współczesnych problemów i przykładów wspomnę jedynie o dwóch tytułach, które z różnych powodów są moim zdaniem istotne: TES: Morrowind za rozpowszechnienie pierwszoosobowej perspektywy (za co srodze nie cierpię tej gry), która jednak zdobyła dość dużą aprobatę i uznanie, drugą grą jest Gothic będący w wielu kwestiach innowacyjny dla gatunku, pokazujący że rzut izometryczny czy kreator postaci nie są tak istotne. Całej serii Ghotic również nie lubię. Jakoś nigdy saga o Bezimiennym i The Elder Scrolls mnie nie zafascynowały, jednak w jakiś sposób doceniam to, co zrobiły dla gatunku.
Mimo iż dopakowana akcją nie sposób nie kochać tej serii!
Prawdziwy problem powstał kilka lat później (albo kilka lat temu, jak kto woli) gdy w idei rozwoju RPG zaczęto ostro mieszać w głównych składowych. Na dobrą sprawę można z czystym sumieniem powiedzieć o rozwodnieniu cRPG jako takiego i przesiąknięciu wielu jego elementów do innych gatunków (w drugą stronę też to działa). Jasne, dla niektórych może to być nowa generacja gier spod tego szyldu, ale czym tak naprawdę są obecne gry RPG? Coraz częściej produkcje reklamowane jako rasowe erpegi okazują się action-RPG bądź bardziej rozbudowanymi hack'n'slash. Przykłady? Ależ proszę: Demon's Souls jest dla mnie właśnie urozmaiconym hack'n'slashem, podobnie z resztą jak Diablo 3 - esencja h'n's, które z nieznanych mi powodów przez wielu jest kategoryzowane jako RPG (akcji). Natomiast najlepszym przykładem Action-RPG będzie... Deus Ex: Human Revolution, Fallout 3/New Vegas oraz seria Mass Effect (ok, ME1 ma w sobie najwięcej erpega, ME2 najwięcej 'action' a ME3 jest chyba pod tym względem najlepiej zbalansowane). Nie zrozumcie mnie źle. Uwielbiam całą serię ME oraz DE:HR, jednak czy to sumienie, czy coś jeszcze innego nie pozwala mi określić tych gier jako "pure RPG"... Na tym tle jest jednak kilka chwalebnych wyjątków, "duchowi spadkobiercy gatunku" godni tego modnego ostatnimi czasy hasła reklamowego. Mam tu na myśli Dragon Age: Origins oraz Kingdoms of Amalur: Reckoning (do którego koniecznie będę musiał wrócić), które w 100% wywiązały się ze swojego zadania i są współczesnymi cRPG stworzonymi w duchu wielkich klasyków. Równie udanymi, a dla wielu pewnie jeszcze lepszymi grami tej generacji są Wiedźmin 2 (pierwsza część nie wyszła nigdy na konsole, więc sorry ale dla mnie równie dobrze mogłoby jej nie być ;)) i TES: Skyrim, w którego co prawda jeszcze nie było mi dane zagrać, jednak nie sposób zignorować tak wiele pochlebnych opinii graczy jak i recenzentów. Tylko, że to są nieliczne perełki, krople w tym i tak małym morzu gier RPG...
A tych trzech panów chyba nikomu nie trzeba przedstawiać ;)
Czy tak to będzie wyglądało w nadchodzących latach? Raptem kilka produkcji stricte RPG, trochę mniej lub bardziej udanych gier nastawionych na akcję oraz gry należące do zupełnie innych gatunków z zaimplementowanymi elementami tak charakterystycznymi dla erpegów? Przykładów ostatnio się namnożyło i pewnie będzie ich coraz więcej, gdyż to dzięki takiej mieszance gatunkowej zyskują coraz to większą popularność. 
System obozów w nowym TR sprawdza się rewelacyjnie!
Na pierwszy ogień rzucę dwa przykładowe tytuły, które bardzo lubię. To tegoroczny Tomb Raider i Far Cry 3. W obu przypadkach mamy relatywnie spory otwarty świat ze swobodą eksploracji (jak w RPG). W obu grach za pokonanych przeciwników i wykonywane zadania dostajemy XP, które pozwalają nam na rozwój postaci/wykupywanie nowych umiejętności i ulepszanie ekwipunku (jak w RPG). Nadmienię iż zarówno w TR jak i FC3 system rozwoju postaci jest bardzo zgrabnie zrobiony. Side questy (jak w RPG). Ok. W nowych przygodach Lary nie ma side questów z prawdziwego zdarzenia, chyba że podciągniemy pod to wszelakie znajdźki i grobowce. Historie w obu grach mimo iż fajne, to jednak trochę za krótkie. To czego brakuje poza bardziej rozbudowaną fabułą, to właśnie bogatsze dialogi i danie graczowi pewnej decyzyjności w kwestii rozwoju fabuły. Heh... Pewnie zaraz wyjdzie, że lwia część sandboxów spełnia powyższe punkty, jednak w tych dwóch grach tak to właśnie widzę.
A tu jedno z trzech drzewek umiejętności w FC3...
Kolejnym i chyba jeszcze większym miksem jest Borderlands 2. System leveli rzutujący na atrybuty postaci, drzewko rozwoju umiejętności, klasowość bohatera, otwarty świat i misje poboczne. Prawdziwie wybuchowa mieszanina FPS z RPG.
Na koniec coś z czym spotkał się już chyba każdy kto w przeciągu ostatnich kilku dobrych lat grał w jakiegoś multiplayera. Teraz praktycznie w co drugiej grze tryb multi zawiera rangi, albo levelowanie postaci. Im wyższy level tym lepsze wyposażenie/skille/perki do których mamy dostęp. Żywcem wyciągnięte z RPG.
...których odpowiednik w Borderlands 2 wygląda tak.
Widzicie już o co mi chodzi? Takie hybrydki potrafią być fajne i sprawić masę frajdy, jednak to nie jest to samo... Gatunek RPG stopniowo się rozmywa. Coraz więcej gier jest określanych jako RPG mimo iż nimi nie jest bądź zawiera tylko kilka elementów tego gatunku (przestańcie nazywać hack'n'slashe erpegami!!!). Problem polega na tym, że trzeba chcieć. Bo jak się chce to można stworzyć wspaniałe cRPG jak wspomniany Wiedźmin 2, Skyrim czy pierwszy Dragon Age. Nie kupuję tłumaczenia, że graczy pamiętających stare klasyki jest coraz mniej, albo że za trudno. Powyższe gry doskonale obalają te dwa argumenty przyciągając rzesze młodych, często nieobeznanych z gatunkiem, graczy (tak, czuję się staro). 
Jeszcze dwa lata czekania... Dużo, ale się opłaci! Prawda?
Na sam koniec chciałem zostawić jedną rzecz. Obecna generacja konsol już niedługo zacznie ustępować miejsca nowej. Oczekiwania są oczywiście wysokie i chyba każdy spodziewa się również nowej generacji gier. A przynajmniej nowej jakości. Powstaje naturalnie pytanie: Co poza większym światem i piękniejszą, bardziej szczegółową grafiką zaoferują nam gry RPG nowej generacji? Nie chcę wierzyć, że mój ulubiony gatunek gier osiągnął już swoje maksimum. Pierwsze duże, znaczące tytuły pojawią się dopiero w drugiej połowie 2014 roku. To oczywiście Wiedźmin 3: Dziki Gon i Dragon Age: Inquisition. Dopiero rok później doczekamy się Cyberpunk 2077 oraz następnej gry w świecie Mass Effect. Możliwe, że w międzyczasie wyjdzie kolejny projekt BioWare (o którym spekulowałem tutaj) lub coś spod szyldu The Elder Scrolls czy następny Fallout. Sęk w tym, że za wyjątkiem Cyberpunk 2077 i nieujawnionego IP BioWare mamy do czynienia z kolejnymi iteracjami znanych marek. Czy w związku z tym możemy oczekiwać czegoś rewolucyjnego dla gatunku? Niewątpliwie byłoby to dla mnie miłym zaskoczeniem. Bardzo na to liczę i mam nadzieję, że wraz z nową generacją konsol nadejdzie nowy złoty wiek dla gier RPG. 

Tego własnie życzę sobie i wszystkim erpegowym wyjadaczom.
Trzecia część DA ma do dyspozycji niesamowity potencjał
next-genów więc niech i gra taka będzie!
-----------------------------------------------------------------------------------

Do napisania tego tekstu na dobrą sprawę zainspirowały mnie ostatnie około erpegowe rozmowy na twitterze z Puśkiem (@malkontentka), Aeth (@AethQueen), Magi (@MagMagii), Bartkiem (@ANTYszyba), Dadą(@dabudubida), Salantorem (@Salantor) i Marcinem (@Marcin_Raczka). Twitter for the win! 

P.S. Muszę częściej czytać Wasze blogi i częściej skrobać coś u siebie...

33 komentarze:

  1. Łukasz Pilarski18 września 2013 13:54

    Elementy RPG w innych gatunkach to już czasy Warcrafta III (2002 rok), a jakby pogrzebać w źródłach, to pewnie i jeszcze wcześniej, więc rozmywanie się gatunków w ogóle trwa od dłuższego czasu. ET i jego odblokowywane z poziomami umiejętności anyone? :]


    Mam za to wątpliwość w sprawie "ile erpega w erpegu". Ze starszych tytułów bodaj tylko Torment i w mniejszym stopniu Fallout mogły być skończone bez większości walk. W Baldurze (zwłaszcza dwójce) to się tłukłeś co planszę, w Kotorze walk też było dużo. Fallout oferował umiejętności związane z gadaniem i handlem, ale w tym samym czasie miał też trzy osobne dla różnych typów broni strzeleckiej (plus walka bronią białą, na pięści, rzucanie etc), zaś Baldur, jako gra na mechanice D20, czynił z postaci chodzące zbrojownie. Czaromioty miały w pewnym momencie tyle zaklęć, że walki nabierały taktycznego wymiaru godnego turówek, w czym sporą zasługę miała aktywna pauza. O Icewind Dale to już w ogóle nie wspominam, bo to w praktyce H&S, tylko podane w nieco innej, wolniejszej formie. Jasne, w tych grach była masa dialogów i wyborów, ale nie tylko one stanowiły o ich wartości.


    Czym zatem jest to "pure RPG", skoro gry określane tym mianem wcale nie były mniej napakowane akcją od takiego Mass Effect i jeśli czymś się różniły, to stopniem skomplikowania (zarządzanie ekwipunkiem chociażby), liczbą osób w grupie i perspektywą?

    OdpowiedzUsuń
  2. W większość gier nie grałam, więc się nie będę wypowiadać, ale muszę powiedzieć 2 rzeczy:
    1) Pan Autor tekstu uwielbia serię Mass Effect a nigdy nie skończył pierwszej części :p
    2) Oby NIGDY nie dali jakiegoś dziwnego systemu rozwoju postaci w Larce (ten ostatni jeszcze jako tako dawał radę), bo przestanę w nią grać! Lara nigdy nie miała elementów RPG (no chyba że za side questy naprawdę uznamy znajdźki) i nie chcę by kiedykolwiek przebranżowiono serię na ten typ gry :p
    Dzięki bogom, tekst wskazuje, że czystym erpegiem nigdy nie będzie, uffff!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię "czystego" RPG. Nie znoszę grzebania w ekwipunkach, statystykach i obchodzenia się z drużyną jak z jajkiem. Nie znoszę też postaci, które same w sobie nie mają charakteru i nabierają go dopiero wtedy gdy pokieruje nimi gracz. Kocham za to sandboxy i lubię kiedy gra ma system rozwoju postaci. Ale to wszystko. Bo od drzewek, statystyk i leksykonów odbijam się jak od ściany.
    I żeby nie było. Tak, jestem osobą, która chodzi w zbroi najładniejszej, a nie najlepszej :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak się przyjrzymy produkcjom Blizzarda to tam wszędzie można znaleźć elementy RPG, nawet w hack'n'slashowym Diablo. Hack'n'slash to w zasadzie właśnie kuzyn erpegów. W przypadku Warcrafta III wynika to poniekąd z konstrukcji tego RTS'a i poszczególnych protagonistów. Ale uwaga słuszna i przyjęta.

    Czy sama ilość walk rzutuje tak bardzo na jakość gry RPG? Torment jest tu rzeczywiście istotnym wyjątkiem, jednak w każdej innej grze mamy sporo przeciwników. Umiejętności związane z gadaniem pojawiają się też w innych grach, chociażby w Kotorze. Dodatkowo w tych grach coś takiego jak charyzma miało realny wpływ. O legendarnej już inteligencji w Falloucie nie wspomnę :) Chodzi mi o to, że pomimo dużej ilości walk to nie były one w stylu 'action', a statystyki postaci się liczyły. W takiej właśnie formie, z tą całą otoczką atrybutów, bogatym światem i wyborami są dla mnie wyznacznikiem czystego RPG. Akcja w tych grach nie była taka jak obecnie, chodzi mi o proporcje akcji do reszty gry. W Mass Effect to akcja (wraz z historią) jest wysunięta na pierwszy plan.

    OdpowiedzUsuń
  5. Już się bronię/odpowiadam :)
    1. Gra w ME1 na moim laptopie do istna droga przez mękę. Ale już mam ambitny plan nadrobienia tego haniebnego braku na laptopie mojej szanownej mamy ;) Wraz z pierwszym Wiedźminem. Wszystko przede mną! ;)
    2. Z pewnością nie wprowadzą czegoś bardziej zagmatwanego. Ten z najnowszej części przygód Larki czy z Far Cry 3 spełniają swoje zadanie bardzo dobrze. Co do reszty elementów to mówiłem wyłączenie pod kątem najnowszej odsłony gry. Więc bądź spokojna, z Tomb Raidera nie zrobią erpega. Jedynie co to znane już elementy otwartego świata i ten okrojony rozwój skilli :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Grrr... :P Odpowiedź na punkt pierwszy daje mi szansę zrehabilitowania się ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. I w Mass Effekcie twoja Szepardzica też nie latała w takim paskudztwie na głowie tylko dlatego, że to dodawało całe 5% obrażeń do headshotów XD (które każdy sadzi jak ziemniaki XD)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na szczęście w kwestii drużyny coraz częściej mamy albo lepsze AI, albo wybór czy w ogóle chcemy ich kontrolować w trakcie potyczek, czy też właśnie pozostawić ich samym sobie (z ich jako taką sztuczna inteligencją).
    To, co tak Ci się nie podoba to są właśnie te najlepsze smaczki RPG, które po prostu trzeba lubić by się nimi cieszyć :)
    W sandboxach chyba właśnie najlepiej zaimplementowano ten element erpega.
    Nie chce być seksistowski, ale to chyba charakterystyczne dla większości (nie wszystkich!) gamerek: ładniejszy pancerz i ekwipunek nad tym z lepszymi statami. Dla mnie to jest nie do pojęcia xD
    Dziękować twórcom za możliwości wyboru stylu gry! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz, jak ma się skilla to i paskudztwo niepotrzebne... :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Do Tomb Raider te skille pasują jak pięść do nosa. Ok, niby tam jest jakieś urozmaicenie i wpasowuje się to w klimat, ale i tak uważam, że zrobione to było co najwyżej średnio. Głównie dlatego, że wszystkie użyteczne skilla można było zebrać w 1/3 gry.
    Pierwszy argument mnie nie przekonuje :p

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak ma się skilla to żadne statystyki nie są ci potrzebne. Widać kto tu jest bardziej pr0 :p
    A drużyna denerwuje mnie ogólnie. Nie znoszę jak się koło mnie plątają. Jedyną postać, którą toleruję walczącą ramię w ramię to Piko na split-screenie :p

    OdpowiedzUsuń
  12. Peszek...

    Nie zgodzę się z Tobą. Uważam, że zostało to wprowadzone sprawnie i sensownie. Do tego pasuje do całej gry i ją ciekawie urozmaica.

    OdpowiedzUsuń
  13. Potwierdza osoba, która przeszła 2 szaleńce mając na sobie tylko ładny pancerzyk, który nie dodaje niczego XD

    OdpowiedzUsuń
  14. Split-screen to zupełnie co innego.
    Ja się wychowałem wręcz na takich grach i granie z drużyną jest dla mnie jakieś naturalne, podobnie jak statystyki.
    W rasowych erpegach to właśnie staty się liczą. Skille są dla FPS/TTP/sandboxów :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Za przeproszeniem bullshit :p Przynajmniej w grach, w które grałam (i wiem że Ty też :p) statystyki wcale nie są potrzebne. Choćby wspomniany Mass Effect 2- Ty latałeś z paskudztwami, ja bez i nie czułam się gorsza. Ba, bez paskudztw i super statystyk idzie przejść i szaleńca (choć bez drużyny już nidyrydy). Fakt, pisałeś że ME tak taki pół RPG, ale nie możesz pisać, że u pań zwycięża tylko wygląd pancerza, a nie statystyki, bo po prostu statystyki nie są ważne. No i polecam Youtube w kwestii ME- tyle filmików co widziałam, a nikogo nie widziałam w pancerzu np. zbieraczy XD a, filmiki były kręcone przez panów, bo się nawet odzywali ;)


    Obrona ME jako po prostu ładnej rozgrywki bez paskudztw- done XD

    OdpowiedzUsuń
  16. Pasować pasuje, co już zresztą napisałam. Czy ją ciekawie urozmaica? Nie sądzę, skoro wszystkie skilla idzie zdobyć nawet się przy tym nie pocąc, a resztę się wrzuca tylko po to żeby mieć achievementa. Tomb Raidera nie urozmaica system rozwoju postaci, ludzie!

    OdpowiedzUsuń
  17. Co tylko potwierdza, że jak ma się skilla to przejdzie się grę i postacią w samych majtkach, a jak się go nie ma to potrzeba super-duper-uber-zbroi na 60 lvlu :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Nic nie mówiłem o czuciu się gorszym! Jasne, że się da. Skill to zrobienie szaleńca i to przyznaję. Ale nic więcej. Takie są moje erpegowe przyzwyczajenia, tego będę się trzymał i tak będę dalej grał. O. :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wszystkie skille ciekawie urozmaicają grę- niektóre zostały, wg mnie wrzucone od czapy, bez znajomości postaci Lary. Mam tu na myśli skille, dzięki którym Lara morduje przeciwników w jakiś koszmarny sposób, jak baba z rzeźni a nie Lara Croft, którą znamy z poprzednich gier (bo przecież producenci developerzy czy szlag wie kto powiedział, że to ta sama postać).
    Czy dodanie skilli, dzięki którym Lara przykłada karabin do twarzy i pociąga za spust było takie konieczne dla rozgrywki?

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie skupiam się tu teraz na analizie poszczególnych skili, bo takie głupstwa znajdzie się wszędzie, też wśród umiejętności ze starych cRPG.
    Dla mnie mimo wszystko jest to urozmaicenie rozgrywki gry, bez względu czy idzie wszystko zdobyć w 1/3 fabuły czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Grasz druzynowo? Polecam Lairę z ME3, tylko pozwól jej latać jak chce, ale żeby nie korzystała z mocy XD I miej duuuużo mediżeli, bo ultramaryna się wszędzie pcha i ginie XD

    OdpowiedzUsuń
  22. Z nią akurat mało latałem w ME3 :P Wolałem inny skład drużyny :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie chodzi o to kogo wolisz XD ja na nią wołałam "bąbelek zastoju", bo tylko do tego się nadawała XD i tak polecam, zwłaszcza na niskie ciśnienie- w tej kwestii jest zaraz za bijącym się batmanem :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Aż sprawdzę z ciekawości przy najbliższej okazji! :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Też lubię ładne pancerze. Czy mam zacząć wizyty u psychologa?:(
    Jak mam latać kolesiem przez ileś godzin i go oglądać, to chcę, żeby wyglądał jako tako, a nie jakieś lelum polelum...

    OdpowiedzUsuń
  26. Aż... Aż nie wiem co Ci odpowiedzieć na to...
    W grach zawsze wygląd ekwipunku a zwłaszcza pancerza jest dla mnie drugorzędny. Szkaradne to, czy nie - nieważne, ma spełniać swoje zadanie jak najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Pomysł na nowy element w grach RPG: możliwość zmiany wyglądu ekwipunku (że niby w jakieś kuźni czy u maga) przy jednoczesnym zachowaniu jego plusów do czegoś tam. I wtedy wilk syty, owca cała, koza wydojona.

    Było gdzieś takie coś? Bo tak na szybko, to nic nie przychodzi mi do głowy.

    OdpowiedzUsuń
  28. Szczerze to nie wiem jak z tym zachowaniem stat, bo samo modyfikowanie wyglądu w mniej lub bardziej udanej postaci kilka razy się przewinęło...

    OdpowiedzUsuń
  29. Pamiętam ewentualne zmiany kolorów czy inne pierdołki.

    Swoją drogą, FPS-owa kamera w Skyrimie rozwiązuje problem brzydkiego ekwipunku (tak się składa, że najmocniejszy armor w grze wygląda troszku głupio) :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie lubię FPP w erpegach. Serio. Chociaż w ostatni Deus Ex jakoś dałem radę. A Skyrim będę musiał w końcu dorwać i ograć.

    OdpowiedzUsuń