XBOX ONE

Na odpowiedź Microsoftu w temacie next-genów przyszło nam trochę poczekać, gdyż dopiero dzisiaj Gigant z Redmond zaprezentował następcę Xbox’a. Konferencję można było śledzić na żywo z poziomu konsoli Xbox 360 lub na oficjalnej stronie xbox.com. Sam pokaz był dość skromny i krótki w porównaniu do tego, co zaserwowali nam Japończycy. Przez pierwsze pół godziny przedstawiono nam samą konsolę i kryjące się w niej nowości, a przed drugie pół godziny przedstawiono nam dosłownie kilka gier zmierzających na nową konsolę. Ok, nie przedłużajmy niepotrzebnie wstępu i przyjrzyjmy się najmłodszej konsoli Microsoftu.
SPECYFIKACJA I NOWE FUNKCJE
Xbox One ma stać się centrum domowej rozrywki, kompletnym systemem All i One, mam tu na myśli praktycznie wszystko począwszy od oglądania programów telewizyjnych, odtwarzacza filmów i muzyki, klienta VOD, przeglądarkę internetową, komunikator Skype, a na „konsoli do grania” kończąc. Wszystkim zarządzają trzy systemy: jeden bazujący na tym znanym z obecnego Xboxa, odpowiedzialny za gry, drugi czerpiący z Windowsa 8 odpowiada za pozostałe funkcje konsoli, a trzeci spina w całość dwa wcześniejsze. Sam interfejs mocno przypomina ten znany z X360. Z ciekawych ficzerów znajdziemy tu między innymi aktywne dzielenie ekranu nazwane tu Snapmode: przykładowo oglądamy film, i nagle chcemy sprawdzić coś w internecie albo sprawdzić info o filmie, możemy wywołać to wszystko w okienku pojawiającym się z prawej strony ekranu. Nie zabraknie zintegrowanego Skype’a, w końcu Microsoft po coś go kupił… Xbox One Guide będzie naszym rozbudowanym przewodnikiem po programach telewizyjnych, który będzie dobierał treści do naszego gustu, lub pokazywał najnowsze trendy.
Istotną rzeczą jest multitasking, który wygląda na dopracowany, pozwala nam płynnie i szybko przechodzić między aplikacjami i wracać do nich w dowolnej chwili, mówiąc krótko: robi wrażenie. To chyba odpowiedni moment by powiedzieć Wam o tym, że konsolą sterujemy głosem i gestami (prawie jak w „Raporcie Mniejszości”) dzięki nowemu Kinectowi. Komendą głosową uruchamiamy konsolę, a kamera automatycznie rozpoznaje naszą twarz i loguje system na odpowiednie konto. Wygląda to wręcz rewelacyjnie i futurystycznie, dlatego polecam Wam obejrzenie choćby urywków z konferencji by zobaczyć o co mi chodzi (chociażby tu). Haczyk jest taki, że o ile w centrum domowej rozrywki (muzyka, filmy, tv) sprawdzi się to wyśmienicie, o tyle mam problemy z umieszczeniem tego w blockbusterowych grach AAA.
By to wszystko mogło sprawnie pracować, to w środku konsoli znajdziemy 8-rdzeniowy procesor w architekturze x86, 8GB RAM, 500GB dysk twardy oraz napęd Blu-Ray. Za komunikację ze światem odpowiada moduł wifi w standardzie 802.11n z funkcją Wi-Fi Direct oraz komplet gniazd: HDMI IN/Out, przynajmniej 2 porty USB 3.0, Ethernet i wejście optyczne. Co zaskakujące nie powiedziano ani słowa na temat układu graficznego, jednak o jego jakość możemy być spokojni i sądzę, że będzie porównywalny z tym zamontowanym w PS4. Nowy Xbox One swoim wyglądem przywodzi mi bardziej na myśl przerośnięty odtwarzacz DVD na sterydach niż konsolę. No ale w końcu ma to być teraz centrum domowej rozrywki.

Wraz z konsolą zaprezentowano nowego Kinecta, który najwidoczniej rzeczywiście będzie dołączany do każdego pudełka z konsolą. Tu nie ma żadnych rewolucji, a w zamian jest czysta ewolucja. Kamera Kinecta będzie rejestrować obraz w rozdzielczości Full HD 1080p przy 30 PFS’ach i większym polu widzenia. Jak było do przewidzenia będzie bardziej dokładny i jeszcze lepiej rejestrował nasze ruchy. Meh. Jednak wymagane by bawić się w „Raport Mniejszości”, no trudno…
Pewnych zmian doczekał się również wysłużony pad. Według zaprezentowanych informacji znalazło się tu ponad 40 innowacji w projekcie kontrolera przekładających się na ergonomię. Znajdziemy w nim zintegrowane gniazdo baterii (pad nadal będzie zasilany bateriami), nowego precyzyjnego D-pada. Ważniejszą nowością jest również nowy system trigger-feedback. Mówiąc najogólniej, to będzie on odpowiadał za wibracje w spustach. Spokojnie, będzie można je całkowicie wyłączyć. Kontroler „zaprojektowany przez graczy dla graczy” – jak ładnie został określony. Będąc jeszcze przy kontrolerze, to możemy spodziewać się aktualizacji aplikacji SmartGlass, która dostanie sporo nowych funkcji zarządzania konsolą.
GRY
Cóż… Szczerze powiedziawszy, to na tym poletku Microsoft się nie popisał. Zaprezentowano nową generację gier EA SPORTS w postaci kolejnych odsłon takich serii jak FIFA, NBA Live, NFL Madden czy UFC. I tylko nie wiem kto tu komu zrobił dobrze: EA Microsoftowi, czy na odwrót… Kolejnym tytułem bez którego nowy Xbox nie mógłby się obejść jest FORZA Motorsport 5. Trzeba przyznać, że prezentuje się bardzo dobrze i będzie tytułem startowym konsoli. Kolejną przedstawioną grą jest tworzone przez Remedy (studio odpowiedzialne za Max Payne 1&2 oraz Alan Wake) nowe IP zatytułowane Quantum Break, w którym w zasadzie jeszcze niewiele wiadomo). Na końcu pokazano nowy materiał z Call of Duty: Ghosts, przy czym potwierdzono DLC na wyłączność dla nowego Xboxa. Bardzo skromnie moim zdaniem. Pocieszono nas jedynie informacją iż trwają obecnie prace nad 15 ekskluzywnymi grami dla Xbox One, z czego 8 z nich to zupełnie nowe tytuły. Poza tym mamy czekać na czerwcowe E3.
PODSUMOWANIE
Pod koniec konferencji zapowiedziano jeszcze serial aktorski osadzony w uniwersum Halo. Teraz to Amerykanie już nawet nie wyjdą z domów, więc spokojnie możemy zacząć planować inwazję na USA ;)
Potwierdzono informacje o braku wstecznej kompatybilności, konieczność instalacji gry na dysku twardym powiązanym z naszym kontem oraz potwierdzono możliwość grania w używane gry (za dodatkową opłatą). Konsola zadebiutuje na całym świecie później, ale jeszcze w tym roku. Cena oczywiście pozostaje nieznana.  

Cała konferencja Microsoftu wypadła moim zdaniem średnio. Była bardzo kameralna i skromna w kwestii zaprezentowanych informacji. Co dziwi mając na uwadze ile czasu MS miał na dogranie szczegółów by sprawnie i efektywnie odpowiedzieć na konferencję Sony z lutego. Fakt, pokazano samą konsolę, odświeżonego pada i nowego Kinekta, w przeciwieństwie do Sony, które pokazała nowego pada. Należy jednak pochwalić MS za niedopuszczenie do tylu przecieków informacyjnych jak miało to miejsce przy prezentacji konsoli Japończyków. Jednak zabrakło mi usług i ficzerów dedykowanych graczom. Bo przecież z założenia konsola jest właśnie dla nich, prawda?

Nie pozostaje nam chyba nic innego jak poczekać jeszcze do czerwcowych targów E3, na których zarówno Miscrosoft jak i Sony powinni odsłonić wszystkie karty. 
„Xbox, go home”

0 komentarze:

EA, niech MOC będzie z tobą!

Dzisiaj znowu zrobiło się głośno o Gwiezdnych Wojnach. Dla odmiany nie chodzi o informacje na temat nadchodzącej nowej filmowej trylogii czy skasowanych jakiś czas temu projektów gier. Miesiąc temu poinformowano nas iż LucasArts nie będzie tworzyć już gier a zajmie się dystrybuowaniem licencji zewnętrznym developerom. Natomiast wczoraj w nocy świat obiegła wieść o długoletniej umowie pomiędzy Disney'em a Electronic Arts na mocy której EA otrzymuje w zasadzie monopol na tworzenie i wydawanie gier osadzonych w gwiezdnowojennych realiach. Co istotne mowa dotyczy wyłącznie gier przeznaczonych na konsole i komputery PC. Wszelkiej maści projekty społecznościowe, sieciowe i gierki na urządzenia mobilne pozostają pod pieczą Disney'a. Wiadomo również, że nowe gry będą powstawać w trzech najlepszych studiach EA: DICE, BioWare oraz Visceral Games
Z pewnością tłumaczy to niedawne zamknięcie EA Partners po blisko 16 latach działania. Z jednej strony trochę szkoda, bo to własnie dzięki programowi Partners mogliśmy zagrać w takie perełki jak pierwszy Crysis, Syndicate, Brutal Legend, Rock Band, czy rodzimy Bulletstorm. Przyznać jednak należy iż był to projekt kosztowny, a niewątpliwie bardzo dużo pieniędzy było/będzie potrzebne EA do sfinalizowania umowy z włodarzami marki Star Wars. Pozwoli to również na przerzucenie pewnej mocy marketingowej na nowe projekty.

Czytając dzisiaj o tej umowie nie sposób było nie zauważyć ogólnie negatywnego nastawienia, oczywiście w duchu sentencji "Co złego to EA". Fakt, że w minionym roku Elektronic Arts zostało uznane za najgorszą firmę nie poprawia sytuacji i prawda jest taka, że rzeczywiście ciężko jest ich lubić jako wydawcę. No właśnie, wydawcę, bo większość hate'u wynika właśnie z tego jak Elektronicy wydają swoje gry, z koszmarnej dla gracza polityki cenowej i niekończących się płatnych DLC. Choć to ostatnie jest ogólną bolączką branży w obecnych czasach, to dojenie kasy z portfeli graczy EA opanowało do perfekcji. Jednakże to nie EA tworzy konkretne gry. Racja, mają ogromny wpływ na to, która gra powstanie, a która nie oraz jakie wsparcie finansowe dostanie konkretny projekt. Ale za jakość gier bezpośrednio są odpowiedzialne studia w których powstają! Więc uprzejmie proszę: skończcie z tym durnym biadoleniem i stawianiem krzyżyków na jeszcze niepowstałych gwiezdnowojennych grach!
Proponuję lepiej pozytywnie spojrzeć w przyszłość i zastanowić się nad tym na jakie gry z logiem Star Wars mamy największe szanse. Czas na moje ulubione gdybanie:
  • Na pierwszy ogień pójdzie Visceral Games. Studio jest najbardziej kojarzone z marką Dead Space, a co poniektórzy przypomną sobie niedocenionego, lecz udanego moim zdaniem slashera Dante's Inferno. Możemy zatem liczyć na trzecioosobową grę akcji lub mocnego shootera. Z przyjemnością zobaczyłbym tu wariację na temat Jedi Knight, bądź równie mocno wyczekiwaną kontynuację Republic Commando (ach... aż chyba sobie znowu zainstaluję!). Przy tej ostatniej grze niewątpliwie przyda się doświadczenie jakie ekipa zdobyła przy tworzeniu przygód Isaaca Clarce'a z serii DS.
  • BioWare jako jedyne jest już dobrze zaznajomione z uniwersum klanu Skywalkerów. To oni stworzyli rewelacyjnego Star Wars: Knights of the Old Republic oraz całkiem udane MMORPG SW: The Old Republic. Zatem nikogo nie powinno zdziwić ogłoszenie powstawania (action) cRPG, któremu bliżej będzie do serii Mass Effect niż kultowego KotOR'a. Trochę szkoda, jednak osobiście i tak kupuję tę grę w ciemno. Otwartym pytaniem pozostają tu raczej ramy czasowe w których osadzona zostanie gra. Doświadczenie zespołu każe przypuszczać czasy Starej Republiki, jednak nie zdziwiłbym się gdyby fabuła była osadzona bliżej zbliżającej się nowej filmowej trylogii...
  • Na koniec zostało nam studio DICE, twórcy wszystkich odsłon serii Battlefield oraz bardzo oryginalnego Mirror's Edge. Tutaj sprawa jest chyba najprostsza i wizja nowego Star Wars: Battlefront jest realna jak nigdy wcześniej. Na dobrą sprawę, to ciężko oczekiwać od nich czegoś innego. Ekipa z DICE czuje się najlepiej właśnie w pierwszoosobowych strzelankach i należy im przyznać, że są w tym naprawdę dobrzy. Ciężko jest mi znaleźć inny zespół, który byłby w stanie wywindować Battlefronta na nowy poziom.
Oczywiście smuci mnie to, że w zasadzie możemy pożegnać się ze Star Wars 1313, jednak staram się zobaczyć w tym wszystkim sporo nowych świetnych gier, które będą ukazywać się znacznie częściej niż te tworzone przez LucasArts.
--------------------------------------------------
Notka powstała pod wpływem impulsu, słabych nerwów i przeczytaniu wpisu na pewnym znanym polskim techblogu. Na szybko i pewnie nieskładnie. Wiem, że nie powinno tak być, no ale cóż... Przepraszam.
P.S. 28 kwietnia Geekowi Subiektywnie stuknął roczek. Urodzinowego tortu i fanfar nie będzie. Zamiast nich powinna być zjebka za moje lenistwo i brak systematyczności. Życzę i Wam i sobie by kolejny rok był bardziej obfity we wpisy, oraz by te były na tyle interesujące by zachęcić Was do wracania na bloga. Dziękuję.

1 komentarze: