Fanboy'em być I

Każdy z nas ma bzika na jakimś punkcie. Uwielbiamy nasze futrzane zwierzaki, nasze konsole, mamy ulubione filmy, książki, komiksy, marki czy firmy. Często-gęsto dochodzi do dyskusji na temat tego co jest lepsze? Mercedes, czy Audi? Microsoft, czy Apple? Pies, czy kot (ewentualnie szczur, albo nawet dwa)? Książka, czy komiks? Można tak wymieniać chyba w nieskończoność, lecz pozwolę sobie przytoczyć jeszcze jedno: PC vs. konsola, które doprowadza nas do ostatniego X360 vs. PS3. W dzisiejszym wpisie chciałbym skupić się właśnie na tych dwóch ostatnich porównaniach - co jest lepsze: granie na PeCecie czy konsoli? A jeśli decydujemy się na konsolę to która z obecnej generacji jest tą "lepszą"? PlayStation 3 czy Xbox 360? Chciałbym się również zastanowić nad tym co decyduje o tym, który sprzęt wybieramy i skąd się biorą te wszystkie fanboys war w wydaniu konsolowym.
Zgodnie z chronologią zacznę od wojenki między poczciwymi blaszakami a konsolami. Tak jak zazwyczaj bywa - zarówno jedno jak i drugie ma swoje wady i zalety. Bezdyskusyjnie palmę pierwszeństwa w kategorii "jakość grafiki" należy przyznać komputerom osobistym. Wiadomo, że bardzo wiele zależy od tego jak dobry jest silnik graficzny oraz jak sprawnie programiści na nim pracują. Równie istotne jest to czy gra jest tworzona najpierw na konsolę (tutaj nieistotne jest na którą) a później portowana na PC, czy odwrotnie. Jednak musimy wszyscy przyznać, że to właśnie PC w pierwszej kolejności otrzymuje coraz to nowsze, wydajniejsze karty graficzne pozwalające na uzyskanie i renderowanie tych wszystkich niesamowitych efektów. Pod kątem wydajności i możliwości technicznych PC zawsze będzie dominował nad konsolami. Z bardzo prostego powodu - możliwość wymiany dowolnego podzespołu komputera na nowy jest banalnie prosta i zazwyczaj nie wiąże się z jakimikolwiek komplikacjami (chyba, że dobierzemy niewłaściwe podzespoły, które się ze sobą gryzą, ale wtedy pretensje możemy mieć jedynie do własnej niewiedzy). To na PC debiutują wszystkie nowe procesory, karty graficzne, nowe szybsze kości pamięci RAM i nie wiadomo co jeszcze... W przypadku konsoli jesteśmy skazani na to, na co zdecydował się producent konsoli, a jedyne na co możemy sobie pozwolić, to dokupienie jakiegoś bonusowego podzespołu czy zwiększenie pamięci konsoli, czy to w formie dysku twardego, czy specjalnych kluczy (nowe modele Xbox'a chyba już ich nie wykorzystują?). 




Zabawę w wymianę podzespołów można porównać do obosiecznego miecza - z jednej strony pozwala nam osiągnąć niesamowite wręcz wyniki wydajnościowe i jakościowe, z drugiej strony uderza nas po kieszeni. I to mocno. Jakby to Wam unaocznić.. Składamy komputer marzeń, same wypasione komponenty i tak dalej. Wyszło na to, że zapłacimy za to, przykładowo, 4000-5000zł. Idzie przeboleć, bo w teorii wystarczy nam na kilka lat grania. Otóż nie. Pierwszy gul wyskoczy nam jakoś po roku, gdy nasz sprzęt marzeń będzie kosztował połowę. Po dwóch latach będziemy już srać po gaciach i zastanawiać się czy najnowsza odsłona Call of Duty / Modern Warfare / Crysis'a / czy czegoś podobnego pójdzie nam na full detalach i zaczniemy rozważać wymianę procesora, grafiki, czy dołożenie RAM'u. Po czterech latach bez upgrade'u komputera będziemy mogli zapomnieć o graniu w najnowsze produkcje na najwyższych ustawieniach. Sorry. W przypadku konsol mamy to wszystko gdzieś. Płacimy raz za konsolę (w okolicach premiery konsoli pewnie coś około 2000zł) i mamy pewność, że wszystkie gry, które na nią wyjdą będą działać bez problemu (nie dotyczy wymagań dodatkowych kontrolerów typu Move/Kinect). Mówię tu o grach wydawanych przez cały okres żywotności konsoli, który już od PlayStation 2 (przeszło 10 lat) znacznie się wydłużył. Warto zaznaczyć iż obecne konsole są na rynku już od 7 (X360) i 6 (PS3) lat. Ba! Powiem coś więcej! Im później wydawane gry, tym są one lepsze! Chodzi mi oczywiście o przyzwyczajenie developerów do pracy na danej platformie, możliwości wykorzystania jej pełnego potencjału, czy dośrubowanie silnika gry, tak by działał na platformie możliwie najlepiej. 





Pozostaje jeszcze kwestia sterowania. Jak się ma nieśmiertelny duet klawiatura+mysz w porównaniu do padów? Pamiętam, że kiedyś nie wyobrażałem sobie grania w strzelanki na padzie, no bo jak celować gałką? Tak bez myszki? Toż to nieprecyzyjne i niewygodne... Ha! Po kilku godzinach Uncharted tak się przyzwyczaiłem, że później bez najmniejszego problemu grałem w Killzone'a czy entą odsłonę CoD. Dla opornych są specjalne kontrolery FragFX, czy jest nawet możliwe podłączenie bezprzewodowej klawiatury i myszy... Jedyne czego mi brakuje, to konsolowy RTS z prawdziwego zdarzenia, lecz zostawię to w strefie marzeń. Dość ciekawą sytuację można natomiast zaobserwować w PC gamingu. Coraz częściej spotykamy się z sytuacjami gdy dany tytuł powstaje najpierw z myślą o konsolach (co za tym idzie ich sterowanie jest dostosowane do padów), a później jest, lepiej lub gorzej, przeportowany na komputery osobiste. Z relacji znajomych wiem, że na przykład granie w Batman: Arkham Asylum/City przy pomocy klawiatury i myszy to istna udręka. Sam pamiętam, że stara trylogia Prince of Persia (Piaski Czasu, Dusza Wojownika, Dwa Trony) mocno sugeruje granie przy pomocy pada. Coraz częściej widzę iż PeCetowe gry wpierają granie padem, a skoro i tak będziesz grał padem, to po co się bawić? Kup sobie konsolę :)
Skoro udało nam się przebrnąć przez to wszystko, to zajmijmy się teraz czymś ostrzejszym: Xbox 360 vs. PlayStation 3. Jak wcześniej wspomniałem premiery obu konsol dzielił rok czasu. Zarówno gracze jak i branżowcy bardzo długo wypominali Sony to opóźnienie, gdyż ten jeden rok wystarczył Microsoft'owi do zawojowania świata. Mimo iż PlayStation jest silną marką, to potrzebował kilku dobrych lat by dogonić swego konkurenta. Sony tłumaczyło się chęcią dopracowania swojej konsoli. Czy im to się udało? Moim zdaniem tak. Oczywiście nie obyło się bez przepychanek i naśmiewania się czy to z RROD w przypadku X360(dotyczy starszych modeli, w obecnych zjawisko to praktycznie nie występuje), czy YLOD w wykonaniu PS3 (tu problem dotyczył podobno jedynie 0,5% konsol i już się nie pojawia). Jednak powinienem pisać o czymś innym. Czym tak w zasadzie te dwie konsole się różnią i skąd ten cały flame war?
W momencie gdy Microsoft postawił na sprawdzone rozwiązania i zamontował w swych konsolach procesory Xenon, które technologicznie są bardzo podobne do tych znanych z PC, Sony chciało poeksperymentować i zdecydowało się na coś nowego - procesor Cell (6 rdzeni SPE + 1 rdzeń PPE - SPE odpowiadają za moc obliczeniową, a PPE za ogólne zarządzanie). Efekt? Xbox otrzymał prostą w okiełznaniu i dość znaną programistom platformę, a PlayStation zostało obdarowane potężnym obliczeniowo i wydajnościowo mutantem, którego żaden developer wcześniej na oczy nie widział. Zanim programiści opanowali narzędzia i oswoili się z platformą minęło kilka lat, przez co dopiero od jakiegoś czasu właściciele konsoli Japończyków dostają od zewnętrznych producentów wysokiej jakości gry (choć nadal zdarzają się mniejsze, bądź większe potknięcia). Ciekawostka: przy konstrukcji obu procesorów swoje paluchy maczał IBM. W kwestii grafiki obie konsole mają dość podobne układy: Sony wykupiło układ NVIDIA, a Microsoft układ ATI. A my otrzymaliśmy temat do przepychanek: na której konsoli moja gra wygląda lepiej? 


Niestety wiele osób zapomina o tym iż bezsensowne jest porównywanie ze sobą tytułów ekskluzywnych dla danej konsoli (np. Halo z Killzone'm), gdyż przy tego typu produkcjach pracują wewnętrzne studia konsolowych gigantów i zawsze Sony albo Microsoft trzyma swoje łapska nad produkcja gry. Wiem, że w przypadku PlayStation Sony mocno wspiera swoje wewnętrzne studia i "sugeruje" wymienianie się doświadczeniami czy fragmentami kodu. Dzięki temu Sony ma pewność, że wszystkie exclusive'y będą trzymały odpowiednio wysoki poziom. Zakładam że w przypadku Microsoftu spotkamy się z podobnymi praktykami. Zatem pozostają nam tytuły multiplatformowe, jednak i tu jest wiele zmiennych. O narzędziach i doświadczeniu w tworzeniu na daną platformę już wspomniałem. Drugą istotną rzeczą jest to jak bardzo developerowi się chce. Czy zależy mu na takim samym poziomie produkcji na każdej z platform i szlifuje z osobna wersje gry na poszczególne platformy, czy też może ma lenia, pisze grę na jedną platformę (zazwyczaj tą, z którą jest bardziej zaznajomiony) a później zajmuje się przeportowaniem jej na pozostałe platformy. Może być jeszcze gorsza sytuacja, w której przeportowanie gry jest zlecane jeszcze innemu, z reguły mniejszemu i mniej znanemu, studiu. Aż się prosi o przywołanie dość głośnej afery związanej z portem Mafii 2... 
Pomimo wielu pięknie wyglądających tytułów ekskluzywnych na moją czarnulkę jestem świadom tego iż często pozostałe gry wyglądają lepiej (czasami nawet bardzo!) na konkurencyjnej konsoli. Co wtedy robię? Zagryzam zęby i cieszę się gameplay'em. No bo przecież o to chodzi, nie?
To niesprawiedliwe, że lewa strona dostała więcej Shevy...
To może teraz zastanówmy się nad czymś innym. Przy PeCetach i konsolach pisałem o padach. Problem w tym, że każda konsola ma swoje własne kontrolery, które z oczywistych względów różnią się od siebie. Tak. Pady też stały się jednym z tematów fanboy'skich wojen. Jednak trudno się dziwić. Jakiś czas temu natrafiłem na dość ciekawą infografikę dotyczącą właśnie fanboy'stwa. Na ile prawdziwe i rzetelne są zawarte w niej informacje nie wiem, nie przywiązałem do tego zbytnio uwagi. Zaciekawił mnie jednak fragment poświęcony padom, z którego wynika iż przeszło 64% graczy (ciekawe skąd wzięli te statystyki i jaka była grupa respondentów...) woli pady Microsoft'u. 
Ciężko się z tym nie zgodzić, jednak mam też swoje zastrzeżenia. Kształt pada oraz rozmieszczenie przycisków (asymetryczne gałki!) na kontrolerze X360 są niezwykle ergonomiczne i wygodne. Jest dość masywny, trochę za bardzo jak na mój gust, ale za to czuć go gdy jest wygodnie trzymany w ręce. Co mogę mu zarzucić poza wagą? Beznadziejnego krzyżaka. Jest okropny i niewygodny w użyciu, chociaż pewnie znajdą się jego amatorzy... Trzecia rzecz to fatalne umieszczenie gniazda baterii. Jestem pewien, że można by to lepiej zaprojektować. Sam fakt pada na baterie jest dość sporny. Ok, rozładowały się to wymieniam je od razu na drugi komplet akumulatorków, a te wrzucam do ładowania. Jak tylko przekopię całe mieszkanie w poszukiwaniu naładowanego kompletu. I właśnie to są te zbędne moim zdaniem gramy. 
Co na to Sony? Trzecią generację konsol wykorzystuje ten sam projekt kontrolera, więc ciężko mówić tu o innowacyjności, gdyż bezprzewodowość ma już od Nintendo Wii. Jedni chwalą tradycję utrzymania tego samego design'u, symetryczność i estetykę, bo tego, że są ładne nie można im odmówić. Inni chcieliby zobaczyć w końcu coś nowego, być może z wygodniejszymi spustami. Pad sam w sobie jest dość lekki, a dla osób pamiętających jeszcze PlayStation 2 będzie naturalnym przedłużeniem rąk. Kontroler posiada wbudowany akumulator, ładowany kablem USB. Nigdy nie miałem z tym problemu. Albo siadałem bliżej i grałem po kablu, albo podmieniałem pada na drugie, pierwszego podłączając do ładowania. Warto zaznaczyć jeszcze jedną istotną różnicę - gałki w przypadku pada Sony są wypukłe, w przeciwieństwie do wklęsłych gałek kontrolera od Xbox'a. Kwestia gustu. Ja wolę te wypukłe.
Chyba pozostała nam już ostatnia karta przetargowa w tej wojaczce. Tytuły ekskluzywne. Nie ma co ukrywać, że na tym poletku dominuje konsola Sony i to pomimo utracenia kilku dość istotnych exclusive'ów. Głównie od zewnętrznych wydawców. Takie kolosy jak Square Enix czy Namco są od zarabiania pieniędzy, a więcej pieniędzy zarobią wydając grę nie na jednej, a na dwóch konsolach. Pomimo utraty perełek pokroju Tekken'a, Final Fantasy czy Resident Evil Sony nadal posiada dość obszerny zestaw gier. Co istotnie są to nie tylko kontynuacje klasyków z PS2, ale również tytuły, które zadebiutowały na obecnej generacji konsol. Oczywiście część tytułów doczekała się swoich odpowiedników w opozycyjnych barwach i tak obok SingStar'a mamy Lips, Gran Turismo walczy z Forza Motorsport, postrzelamy sobie w Killzone jak i w Halo. To by było chyba tyle, gdyż inne paralelne zestawienia nie przychodzą mi już na myśl. Exclusive'y są potężną bronią, która może się okazać najistotniejszą przy wyborze next-gen'a. To ze względu na exclusive'y zdecydowałem się na zakup PlayStation 3 i nie żałuję, choć czasami zazdroszczę X360 takich tytułów jak Left4Dead 2, Gears of War (wszystkie trzy), pierwszy Mass Effect czy Too Human...
To na koniec przydałaby się jakaś zgrabna konkluzja. Przykro mi, nie mam takowej. Chciałbym natomiast podzielić się z Wami jednym spostrzeżeniem. Zarówno jedna jak i druga konsola ma swoje niewątpliwe zalety, jednak żadne urządzenie nie jest doskonałe. Trzeba być świadomym tych braków, a jeśli przyjdzie nam wdać się w fanboy'owską dyskusję, to należy o tych brakach i wadach pamiętać. Obecnie koszt zakupu jednej z konsol jest na porównywalnym poziomie, tak samo ceny gier na obie platformy są takie same. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem (o ile fundusze nam na to pozwalają) jest zaopatrzenie się w obie konsole. Kupujemy te exclusive'y które chcemy, bez względu na to na którą konsolę one wychodzą, a tytuły multiplatformowe kupujemy albo na przemian, albo na tą konsolę na której jakość gry jest lepsza. Wiem, że w momencie debiutu następnej generacji konsol będę się starał osiągnąć właśnie taki konsensus. 

P.S. Jak niektórzy zauważyli, w tytule znajduje się cyferka "jeden". No ok, przyznaję się. Jest to duża litera "i", ale kto by ją odróżnił od rzymskiej jedynki? Nie bez powodu we wstępie przytoczyłem kilka innych istotnych par. Mam cwany plan stworzenia mini-cyklu wpisów poświęconych różnego rodzaju fanboy'stwu, więc jeśli chcielibyście przeczytać o czymś konkretnym, jak na przykład "Dlaczego Gwiezdne Wojny są lepsze od Star Treck'a", to piszcie swoje sugestie w komentarzach! Zdaję sobie sprawę z tego iż może to być problematyczne, gdyż ciężko będzie mi odeprzeć własne uprzedzenia czy upodobania. Ale, hej! W końcu to jest Geek subiektywnie! ;)

----------------------------------------------------
Tak, wiem... Dawno nie było wpisu, jednak ci z Was, którzy są z Wrocławia wiedzą doskonale jaką mamy tu obecnie pogodę, a wierzcie mi, przy takiej temperaturze i niemożliwej wręcz duchocie ciężko jest nawet zmusić się do czegokolwiek. Nie mówię tu tylko o pracy, czy o goleniu mordy, ale o WSZYSTKIM. Nawet o czymś fajnym, co sprawia mi frajdę. Jak na przykład granie, czy oglądanie serialu/filmu. O pisaniu dla Was nawet nie wspomnę, za co szczerze Was przepraszam. Trochę mi wstyd i głupio z tego powodu. Może od przyszłego tygodnia będzie lepiej...?

0 komentarze: