EA, niech MOC będzie z tobą!

Dzisiaj znowu zrobiło się głośno o Gwiezdnych Wojnach. Dla odmiany nie chodzi o informacje na temat nadchodzącej nowej filmowej trylogii czy skasowanych jakiś czas temu projektów gier. Miesiąc temu poinformowano nas iż LucasArts nie będzie tworzyć już gier a zajmie się dystrybuowaniem licencji zewnętrznym developerom. Natomiast wczoraj w nocy świat obiegła wieść o długoletniej umowie pomiędzy Disney'em a Electronic Arts na mocy której EA otrzymuje w zasadzie monopol na tworzenie i wydawanie gier osadzonych w gwiezdnowojennych realiach. Co istotne mowa dotyczy wyłącznie gier przeznaczonych na konsole i komputery PC. Wszelkiej maści projekty społecznościowe, sieciowe i gierki na urządzenia mobilne pozostają pod pieczą Disney'a. Wiadomo również, że nowe gry będą powstawać w trzech najlepszych studiach EA: DICE, BioWare oraz Visceral Games
Z pewnością tłumaczy to niedawne zamknięcie EA Partners po blisko 16 latach działania. Z jednej strony trochę szkoda, bo to własnie dzięki programowi Partners mogliśmy zagrać w takie perełki jak pierwszy Crysis, Syndicate, Brutal Legend, Rock Band, czy rodzimy Bulletstorm. Przyznać jednak należy iż był to projekt kosztowny, a niewątpliwie bardzo dużo pieniędzy było/będzie potrzebne EA do sfinalizowania umowy z włodarzami marki Star Wars. Pozwoli to również na przerzucenie pewnej mocy marketingowej na nowe projekty.

Czytając dzisiaj o tej umowie nie sposób było nie zauważyć ogólnie negatywnego nastawienia, oczywiście w duchu sentencji "Co złego to EA". Fakt, że w minionym roku Elektronic Arts zostało uznane za najgorszą firmę nie poprawia sytuacji i prawda jest taka, że rzeczywiście ciężko jest ich lubić jako wydawcę. No właśnie, wydawcę, bo większość hate'u wynika właśnie z tego jak Elektronicy wydają swoje gry, z koszmarnej dla gracza polityki cenowej i niekończących się płatnych DLC. Choć to ostatnie jest ogólną bolączką branży w obecnych czasach, to dojenie kasy z portfeli graczy EA opanowało do perfekcji. Jednakże to nie EA tworzy konkretne gry. Racja, mają ogromny wpływ na to, która gra powstanie, a która nie oraz jakie wsparcie finansowe dostanie konkretny projekt. Ale za jakość gier bezpośrednio są odpowiedzialne studia w których powstają! Więc uprzejmie proszę: skończcie z tym durnym biadoleniem i stawianiem krzyżyków na jeszcze niepowstałych gwiezdnowojennych grach!
Proponuję lepiej pozytywnie spojrzeć w przyszłość i zastanowić się nad tym na jakie gry z logiem Star Wars mamy największe szanse. Czas na moje ulubione gdybanie:
  • Na pierwszy ogień pójdzie Visceral Games. Studio jest najbardziej kojarzone z marką Dead Space, a co poniektórzy przypomną sobie niedocenionego, lecz udanego moim zdaniem slashera Dante's Inferno. Możemy zatem liczyć na trzecioosobową grę akcji lub mocnego shootera. Z przyjemnością zobaczyłbym tu wariację na temat Jedi Knight, bądź równie mocno wyczekiwaną kontynuację Republic Commando (ach... aż chyba sobie znowu zainstaluję!). Przy tej ostatniej grze niewątpliwie przyda się doświadczenie jakie ekipa zdobyła przy tworzeniu przygód Isaaca Clarce'a z serii DS.
  • BioWare jako jedyne jest już dobrze zaznajomione z uniwersum klanu Skywalkerów. To oni stworzyli rewelacyjnego Star Wars: Knights of the Old Republic oraz całkiem udane MMORPG SW: The Old Republic. Zatem nikogo nie powinno zdziwić ogłoszenie powstawania (action) cRPG, któremu bliżej będzie do serii Mass Effect niż kultowego KotOR'a. Trochę szkoda, jednak osobiście i tak kupuję tę grę w ciemno. Otwartym pytaniem pozostają tu raczej ramy czasowe w których osadzona zostanie gra. Doświadczenie zespołu każe przypuszczać czasy Starej Republiki, jednak nie zdziwiłbym się gdyby fabuła była osadzona bliżej zbliżającej się nowej filmowej trylogii...
  • Na koniec zostało nam studio DICE, twórcy wszystkich odsłon serii Battlefield oraz bardzo oryginalnego Mirror's Edge. Tutaj sprawa jest chyba najprostsza i wizja nowego Star Wars: Battlefront jest realna jak nigdy wcześniej. Na dobrą sprawę, to ciężko oczekiwać od nich czegoś innego. Ekipa z DICE czuje się najlepiej właśnie w pierwszoosobowych strzelankach i należy im przyznać, że są w tym naprawdę dobrzy. Ciężko jest mi znaleźć inny zespół, który byłby w stanie wywindować Battlefronta na nowy poziom.
Oczywiście smuci mnie to, że w zasadzie możemy pożegnać się ze Star Wars 1313, jednak staram się zobaczyć w tym wszystkim sporo nowych świetnych gier, które będą ukazywać się znacznie częściej niż te tworzone przez LucasArts.
--------------------------------------------------
Notka powstała pod wpływem impulsu, słabych nerwów i przeczytaniu wpisu na pewnym znanym polskim techblogu. Na szybko i pewnie nieskładnie. Wiem, że nie powinno tak być, no ale cóż... Przepraszam.
P.S. 28 kwietnia Geekowi Subiektywnie stuknął roczek. Urodzinowego tortu i fanfar nie będzie. Zamiast nich powinna być zjebka za moje lenistwo i brak systematyczności. Życzę i Wam i sobie by kolejny rok był bardziej obfity we wpisy, oraz by te były na tyle interesujące by zachęcić Was do wracania na bloga. Dziękuję.

1 komentarz:

  1. Frank Gibeau, szef EA Labels napisał coś takiego: "Tworzone przez nas nowe projekty mogą czerpać z filmów, ale gry będą miały własną fabułę i rozgrywkę”, co rzeczywiście może wpasowywać się w to, co napisałaś, chociaż z większym naciskiem na to co dzieje się w tle, albo obok filmów. Żaden z tych trzech zespołów nie robił growej adaptacji filmu i wątpię by zajęli się czymś takim teraz. To nie ich poziom :)

    OdpowiedzUsuń